poniedziałek, 28 maja 2018

Miłość w kolorze sjena




„Jakże piękna jesteś przyjaciółko moja, jak piękna”,
w swoich latach malowanych jesienną sjeną,
spalona wieloma słońcami minionych lat.
Przybrązowiała w zmarszczkach, jakże szlachetna,
odpowiedź na mijający czas.

Nie dano mi było pisać
o miłości młodej jak pierwszy dotykany maj,
wybuchającej zielenią tworzenia nowego,
drżącej czułością dotyku ciepłego wiatru,
obmywającej szczęście łzami wiosennego deszczu.
Dyktowała grafomanowi strofy

Dzisiaj wiem, że jest pięknem
pisać o miłości spełnionej,
spełnianej każdym zwyczajnym dniem.
zwyczajnym słowem.
Bez egzaltacji mówimy do wieczności,
do mnie,
do ciebie.




wtorek, 15 maja 2018

Kościół




Rozciągnięte ścieżkami wśród pól
rozwleczone za pługiem bruzdami
wciąż kiełkuje jak wiosenny ból
miejsce które w ciszy władnie nami

i urasta w tajemnicy łąk
pól ofiarnych gdy droga nieznana
tam powstrzyma ruch szalony rąk
ten którego twarz w miejsce wpisana

w zamroczeniu sen jakowy śnię
gdy przychodzą do mnie z darem łaski
widząc trwogę gdy kłos chwieje się
myśl na wietrze na wodzie odblaski  

tam podnoszę ponad ziemię gest
by w kamienie wpisał się na wieki
bom drobiną w trzewi czasu jest
lecz w tym miejscu na zawsze człowiekiem

choć go nie ma na arkuszach map
pochowane po ludzi zakątkach
trwa to miejsce wśród codziennych spraw
piękne świętem jak czerwcowa łąka


Poranek




Poranek wstaje jaśnieje światło
Oczy otwarte spokojny świat
Znów dziś dostaję piękno zbyt łatwo
Jakby nie warte przebytych lat

Śpiewam do Boga razem z ptakami
Spokoju pieśni na dobry dzień
Zanika trwoga z rosy kroplami
Że to się prześni jak nocny cień

Bo przecież ptaki są tak prawdziwe
I ciepło daje słoneczny krąg
I w tobie takie są urodziwe
Pachnące maje wśród polnych łąk

Zielona trawa ogród pokryje
Brylanty rosy przyniesie czas
Chwilo łaskawa wciąż serce bije
I szepcą głosy ukryte w nas

Z Horacym o przemijaniu




parafraza Ody 14 Księga II
Eheu fugaces, Postume, Postume  (za Józefem Birkenmajerem)


Mknie rok za rokiem, ludzi mniej dokoła,
Drwi sobie z modlitw śmierć w czarnej opończy,
Starości znamion ukryć nikt nie zdoła,
Ni posiąść szczęścia, które się nie kończy.

Nikt nie wie, która modlitwa przyjęta,
Jaką ofiarą Bóg się da przekonać.
Choćby twa droga cała była święta,
Niechbyś najświętszy i tak przyjdzie skonać.

Tak przyjaciele.  Czas dla nas niedługi.
My wszyscy, którzy chleb jemy powszedni,
Przez Styks musimy podjąć się żeglugi,
Czyśmy królowie, czy kmiotkowie biedni.

To nic, że nie ma u nas  krwawych wojen
I że nas morza nie pochłonie głębia:
Na próżno szatą ciało chronisz swoje,
Od wiatru, który niczym śmierć wyziębia.

Kiedyś próg przejdziesz, tak jak inni przeszli
I gdy krok zrobisz do Światła przed tobą,
Ujrzysz tych wszystkich, co wcześniej odeszli
I cierpią karę, cieszą się nagrodą.

Porzucisz dom swój, pracę i rodzinę.
A drzewa, któreś w swym ogrodzie sadził,
Nie będą z tobą w ostatnią godzinę.
Chyba  że cyprys, co ci w smutku radził.

Kto inny weźmie klucze twego domu.
Może godniejszy. I wypije zdrowie
Tych co zostali.  I nigdy nikomu
O swoich lękach  przed śmiercią nie powie.

Wiosna blisko




Wiosna blisko
            Stopniały wszystkie śniegi
            I ziemia już wysycha
W słońcu wszystko
            Jeż wyszedł na przeszpiegi
            Patrzy jak świat oddycha

Mówię cicho
            Jakbym się bał że spłoszę
            Nadzieję na dni jasne
Nie śpi licho
            Słońce o światło proszę
            Na myśli moje własne

Myśli smutne
            Zimowym zimnem zimne
            Chcę ogrzać lub wyrzucić
Bałamutne
            Zmyślenia me intymne
            Nie mogą więcej smucić

Znów na nowo
            Cykl marzeń się zaczyna   
            Wiosenny w swym wymiarze
Na różowo
            I kwiat jest i dziewczyna
            I wszystkie znane twarze
           
Zapominam
            Zimowe niepokoje
            Zimowe niespełnienia
Ich przyczyna
            Zbyt zimne dłonie moje       
            Nie ma już dziś znaczenia

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...