poniedziałek, 29 października 2018

MARSZ PODLEGŁOŚCI



Powoli po calutkim dzionku
Idą Kroki i marzą
O łóżku cieplutkim

Idą Kroki do rytmu idą Kroki do rymu
Wiedzą że każda droga zaprowadzi do Rzymu
Lecz im rymu żadnego ani Rzymu nie trzeba
Liczą kroki do domu liczą kroki do chleba

Po zmęczonej ulicy idą Kroki spóźnione
W cieple domu i żony pragnę znaleźć ochronę
Idą patrzą za siebie czy się iwent zaczyna
Czy już przystawiona do Nieba drabina

Bo zaraz wszystko to się stanie
Zejdą z Nieba cienie i zaczną
Prowadzić debaty
Ze sobą rozmawiać żartować
O wszystkim co polskie co ważne
Co cieszy co boli

Zejdą Chrobry z Piłsudskim i z Emilią Kościuszko
A w tym czasie Kroki będą ścielić łóżko
Zejdą Tuwim z Miłoszem z koszem malin Alina
Ujrzą jak Krokowi Krok majtki rozpina

W środku wielkiej debaty usną Kroki zmęczone
W chwili w której Chrobry poprawia koronę
Będą śniły o męstwie że są pierwsze w pochodzie
W marszu po zakupy po nowinki w modzie

A nasze wielkie Wyobraźnie
Popatrzą na śniących i pójdą
Do nieba z powrotem
By o nich tam myśleć i wierzyć
W zwycięstwo bezsprzeczne bezsporne
Na zawsze w los nasz
Wpisane


niedziela, 28 października 2018

Berkowicz (parafraza)




Żył raz poeta Berkowicz,
Co wiersze pisał jak z nut.
Z paru słów umiał zrobić
Poemat, no, istny cud.

W dzień każdy poezję pieścił,
Myśl swą pod strofy jej kładł,
By mogła na skrzydłach pieśni
Odlecieć w szeroki świat.

Więc cóż, poeto Berkowicz?
Gdzieżeś ty dzisiaj, o gdzie?
Powiem do ciebie: Sercowicz,
Byś przyszedł do mnie we śnie.

Niech twoja strofa sercowa
Trwa we mnie wciąż pięknym snem
I niechaj rodzi na nowo
To piękno z każdym mym dniem.

Ja z twą poezją mi bliską
Pójdę już choćby po zgon,
By w kurzu bibliotek błysnąć
Diamentem, by zagrzmieć jak dzwon.

Sześć lat już panie Berkowicz
Nie ma cię, każdy to wie,
Lecz w swoich wierszach zostałeś.
Takie jest życie, nie? 

Oratorium na narodziny i sonata przedśmiertna




Oratorium na narodziny

krzyczałem radość
największą od stworzenia
światła
nie zauważała ciszy nocnej
spojrzeń zdziwionych
wzruszenia ramion

była we mnie jasność
chór
deklamował recytatyw
o sensie życia
radości oczekiwania

głosy
dołączały życzeniami
gdy samotny voxhumana
śpiewałem

rozwiązywałem węzeł
pomiędzy niebytem a życiem
by było życie
na wyciągnięcie ramion



Bolero życia

ja
malarz formatów
kopiowałem sprawdzone byłe
na niepewne dzisiejsze
czy nie może być cośkolwiek pewnego
w świecie spełnionych niepewności?
czy po raz kolejny muszę otwierać
już otwierane?

powtarzam dzień za dniem
tę samą melodię
z przebłyskami wschodów i zachodów
werbel kroków
wciąż nowi ludzie
głosy
szum to czy muzyka
wypełniająca
wibrująca

życie
moje studium instrumentacji
prób niekończących
niczego
 

Sonata przedśmiertna

Allegro

śpieszymy się
szybsi nad bicie serca
z każda minutą bliżsi
zmiany
choć wciąż jeszcze
zmieniamy odcienie
barwy
harmonie
tempa

Adagio

zamyślenie nad przeszłym
łagodność dzieciństwa
wiosenne rozmiłowanie
śmiechy łagodne
płacze kojące


Scherzo

ostatni szybszy krok
gwałtowny obrót
nerwowy głośny śmiech
płacz za minionym
upadek


Allegro - Rondo

wracamy
coraz bliżsi ziemi
a bardziej nieziemscy
dookoła wirują
pary
nieutulony śpiew i taniec
nieziemski
i my w parze
ze śmiercią

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...