„Jakże piękna jesteś
przyjaciółko moja, jak piękna”,
w swoich latach malowanych jesienną sjeną,
spalona wieloma słońcami minionych lat.
Przybrązowiała w zmarszczkach, jakże szlachetna,
odpowiedź na mijający czas.
Nie dano mi było pisać
o miłości młodej jak pierwszy dotykany maj,
wybuchającej zielenią tworzenia nowego,
drżącej czułością dotyku ciepłego wiatru,
obmywającej szczęście łzami wiosennego deszczu.
Dyktowała grafomanowi strofy
Dzisiaj wiem, że jest pięknem
pisać o miłości spełnionej,
spełnianej każdym zwyczajnym dniem.
zwyczajnym słowem.
Bez egzaltacji mówimy do wieczności,
do mnie,
do ciebie.