sobota, 21 marca 2020

Kiedyś


Jerzy Duda Gracz (mój największy malarz)

Świat się zmienia. Z porami roku zmieniają się kryteria.
Mody drenują nieznane pokłady. Już docierają do skamielin.
W nich tylko ślepy kret archeolog jest na swoim miejscu.
I tylko on wie, że światło zabija. Światło.

Widziałem, gdy niespodzianie wyłaniałeś się
Zza samotnego drzewa na polu, albo wychodziłeś z czeluści
Wąwozu, albo stałeś na pagórku nad łanami jak pogański bożek
A może prorok. Chodziłeś po dolinach i wzgórzach ziemi.
Cierpiałeś choroby ludzi, złamane nogi, serca, ciężkie porody,
małe i duże nieszczęścia. 

Była w twojej obecności tajemnica niedostępna kamieniom,
Drzewom - strażnikom miedz i polnych dróg, płochym sarnom,
Ale i ludziom, trwożliwie patrzącym w dłonie, czy nie pozostało
Ziarno ostatnie, z którego plon na przeżycie.

Tajemnica; ta nie rośnie z kwiatami polnymi, nie można jej zebrać
W naręczach żyta ani wykopać na polu, na którym skarb albo ,
Ostatni kartofel. Nie ma jej w krótkich przyjemnościach,
Słowach rzucanych bez potrzeby, uniesieniach na palcach.
Kryje się pod podeszwami butów, stawianych na matce ziemi,
W intencji dojścia, chociaż nie wiadomy czas i cel tajemny.
Kryje się za zmrużonymi powiekami; zmęczenie kończy
Najwspanialszy krajobraz i perspektywę. Światło.

Wczoraj zmarła Cezaria Evora. Była jego promieniem.
Może Twoim głosem. Ty pozostałeś. Wyciszony.
Nie mówisz wielkimi literami. Szepczesz. Prawie nie słychać.
W zgiełku zapominamy, że mogłeś wszystko. Zostawialiśmy ci
Naszych zmarłych, naszych cierpiących, chorych na świat.
To było takie proste, choć takie trudne w swej prostocie.
Nie oddychała żadna maszyna, oddech przenoszono z ust do ust,
Jak ostatni pokarm. Słowo było dobre. Było. Dzisiaj strach.
Co ja z nim zrobię? Sama. Sam. Co powiem? Na drogę?

Świat się zmienia. Z porami roku zmieniają się słowa.
Opowiadano o Tobie dzieciom. Nikt się nie dziwił.
Dzisiaj mówią: kłamstwo. Wiara, jeśli jest, nie oznacza tego,
Co oznaczała, kiedy byłeś. Wiara jest wieloznaczna.
Nic na zawsze, wszystkie wielkie słowa to grafomania.
Możesz być co najwyżej pojęciem w reklamie. Przedmiotem zarobku.
W pozyskiwaniu przedmiotów. Pożądania.
Jesteś fałszywy, kiedy nie służysz zarabianiu.
Kiedy nie jesteś częścią waginy, kiedy nie zdarto z ciebie
Ostatniej szmaty, by ujrzeć prawdę,
Kiedy nie nałożono na ciebie tęczowej szaty króla,
Jesteś tylko bajkowym dinozaurem, made in china.

Zamiast krzyży istnieją skrzyżowania ulic,
kłopotliwe w powrotach do domu.
Trwoga lub trwożliwa rezygnacja końca.
Przyjemność krótka jak kolejna kobieta.
Świat, który nie ma z Tobą nic wspólnego.

Być może istnieję ja, zawinięty w świat wielkich liter,
Wielkich słów, które w tamtym brzmią fałszywie,
Jak symfonia grana na pastuszej fujarce.
Być może. Czasem ktoś włącza światło.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...