poniedziałek, 17 września 2018

Wyhodowałem ojczyznę




Ojczyznę moich dzieci wyhodowałem
w przydomowym ogródku na grządce z rabarbarem
była maleńka niby embrion córeczki
ukrywała się pod rozłożystym liściem
przed słońcem i zagubionym zajączkiem
który nie wiedział co to strach
ale znał smak sałaty

swój zapach dokładała do rabarbarowych placków
w kompotach smakowała uśmiechem babci Ani
zszywała baldachimy nad mrówkami i kopcem kreta
i była trochę cierpka w dyskusjach

jak podrosła przenieśliśmy ją do dziecięcego pokoju
zamieszkała w doniczce z paprotką
stała się uroczysta i odświętna
nosiła krawat aloesu i brzęczącą muszkę
wymawiała pierwsze słowa moich dzieci
na pokojowych akademiach

potem odleciała na dłużej w białej sukience
myśleliśmy że ojczyzny też ciągną do ciepłych krajów
niespodzianie wróciła z drugą połową życia
rozdawała podarunki uśmiechów starsza pani

zapuściła korzenie mówiła że na zawsze
ale czy można wierzyć fruwającemu drzewu
w którego cieniu leżą moi dziadkowie
ja czytam książkę a dzieci założyły
obrączki nieśmiertelności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...