Zamknięte okna dzwonek nie dzwoni
Pozaciągane świata zasłony
Wisi na ścianie sznur telefonu
Już niepotrzebny albo za chwilę
Wody nie trzeba w jej czystej formie
Kwiaty nie piją umarły wiosną
Pokoje zimnem pozamykane
Ciepło odeszło zeszłego lata
Obrzękłe wargi opuchłe nogi
Pamięć na nowo zawraca drogą
Którą przez życie pchała się z trudem
Ciągnąc jak ciężar tego co odszedł
Zabrał ze sobą małe marzenia
Zapomniał zabić przez roztargnienie
Myślami robił to w każdy wieczór
Sącząc alkohol cynicznie zimny
Drżącymi dłońmi ściska kieliszek
Wino zeń ścieka jak krew ostatnia
Czerwona z siarką zmieszana breja
Na dłonie kapie i bose stopy
Gdy patrzy w górę to nie na niebo
Belki sufitu od dna ją dzielą
Czasami ręce w górę wyciąga
Lecz jeszcze boi się ku nim skoczyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz