każda noc mojej żony
uzyskuje piąty wymiar
ponad płaskość łóżka
głębokość snu
rozpiętość godzin pomiędzy
jawą a jawą
pojawia się dotykalny
wyobrażeniem świat
który jedynie był i będzie
a nie jest
kwietne łąki są w nim tylko
hiperbolą raju
a śmierć jest ożywianiem
dni ostatnich
moja żona miewa niespokojne
sny
przed śmiercią znajomych
przychodzi
jej zmarły ojciec stoi samotnie
na ulicy i uśmiecha
kota z sąsiedztwa jabłoń i
nowy dach nieśmiałym
poruszeniem warg podpowiada
życie
pozostają po nim słowa
które ona szepce rankiem
dzisiaj radziła „nie
wdawaj się w sprawę tego
niewinnego człowieka bo dziś we śnie
wiele przez niego wycierpiałam”
a ja nic nie mogłem uczynić
ostatnio zaprzyjaźniła się
z „Marią Magdaleną
z Marią matką Jakuba i Józefa i z matką synów
Zebedeusza”
słyszałem jak szeptały
przez noc z soboty na niedzielę
rozważały czy wierzyć
służkom które rozpoznały Piotra
chwaliły Prokulę nie mogły
przypomnieć Weroniki
rano wybiegły z domu
wróciła z chustą utkaną z
sennych wyobrażeń
nie wiem czy wierzyć
kobietom pogrążonym w snach
chociaż są wierne bardziej
niż apostołowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz