Tajne służby mówiły mu
więcej,
niż wiedzieli Żydzi, a i
tak nie znał wszystkich faktów.
Czyż mógł więc znać - w jej
złożoności - prawdę,
która nie jest ich sumą, mogąc
być różnicą a nawet potęgą.
„Kochaj bliźniego swego” - donosili z
półuśmieszkiem szpiedzy,
„nadstaw drugi policzek”!
Czyż taki facet mógł być groźny dla cesarza?
Jeszcze kazał oddawać co
cesarskie?
Zresztą co kogo obchodzi,
co to jest prawda.
Tylko niezrównoważonych
psychicznie i świętych.
Ludzie nie lubią odmieńców.
Jeszcze jak ich nakarmią,
wyleczą, powiedzą dobre
słowo, ale gdy żądają!?
Czy będąc świadomym własnej
nieświadomości,
mógł potraktować poważnie
kogoś, kto przyszedł,
by dać świadectwo prawdzie?
Kiedy
odmieniał znaczenie wersów i świata,
mówili,
że bluźni, że ma inaczej w głowie.
„A więc jesteś królem?”
– zapytał.
Odpowiedział mu: tak jestem królem.
Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat,
aby dać świadectwo prawdzie. Każdy kto jest z prawdy,
słucha mojego głosu.”
„Cóż to jest prawda? -
zapytał znowu
to powiedziawszy wyszedł powtórnie do zgromadzonych
i rzekł do nich: ja nie znajduję w Nim żadnej winy”
(J. 37-38).
W wolnej chwili znowu się
zamyślił. Czymże jest prawda?
Przecież prawdziwe jest to,
co jest na tym świecie,
a jego królestwo panuje
wyłącznie w jego głowie.
On jest całym dowodem na tę
jego prawdę,
a to za mało.
Czy prawdę przenosi z
człowieka na człowieka
słowo jedynie, a może
potrzebny jest czyn
który ja potwierdzi? A te
tłumy?
I duchy przodków szepcące
nocami
sen Prokuli męczący: „nie
miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym”
Jak? Przecież Herod mi go
zwróci z tą jego prawdą.
Zabiję ją? Czy można zabić prawdę,
zabijając człowieka?
Dam tłumowi wybór: może wybiorą dobro, wybierając zło,
wybiorą prawdę, wybierając
nieprawdę.
Wybrali zło, wybierając
dobro.
Wybrali nieprawdę,
wybierając prawdę.
Wybrali dobro, wybierając
zło.
Wybrali prawdę, wybierając
nieprawdę
Po latach wciąż wybieram na
nowo,
pytam bez zdziwienia,
jak Piłat.
Podoba mi się bardzo
OdpowiedzUsuńmiło mi
OdpowiedzUsuń