Kamień o numerze katalogowym AE 1963, 00104
i wymiarach 82 cm x 65 cm
jest jedynym znaleziskiem archeologicznym
wzmiankującym
namiestnika Piłata.
Jest
Miasto.
Czytałem
o nim długie wersy miłości,
składane,
od kiedy wynaleziono pismo,
z liter
ostrych jak żydowski los,
piękne i
łagodne jak dłonie matki.
To
miejsce, w którym spotyka się
za rok,
nawet jeśli nigdy się nie spotka.
Leszana
haba bJiruszalajim habnuja.
Ja nie
miałem kogo spotkać.
Prócz
Miasta. I Jezusa.
Moje
sederowe życzenie,
którego
nie wypowiedziałem,
przywiodło
mnie do miasta wyobraźni.
Oślepił
mi oczy biały wapień murów,
a
prostopadłościany grobów w Dolinie Jozafata
o
kosmicznych wymiarach i porządku
dusz
czekających przyjścia Mesjasza,
były jak
litery zapisane na opartej o Górę Oliwną tablicy,
na której
wyznacza się granice życia i śmierci.
Gdy
wszedłem do jego wnętrza,
zachwycił
mnie regularny rysunek twarzy
domów.
Zaświadczał o szlachetności pochodzenia
budowli,
które, choć nie pamiętały Chrystusa ani Heroda,
przypisywały
sobie kapłański rodowód.
Zamoczyłem
dłonie w sadzawce Siloe.
Czerwony
pył, jak trądzik, zmyłem z twarzy wodą,
w którą
kiedyś spadły kamienie wieży,
zabijając
osiemnastu.
Oparty
czołem o mur płakałem.
Sprzątający
przesłał moje prośby
do Boga
Adonai Jahwe sewaot.
Otrzymałem
potwierdzenie odbioru.
Miejsce,
w którym czekano na śmierć
tak samo
ochoczo, jak na zmartwychpowstanie,
było
zatłoczone jak wtedy, gdy niósł krzyż,
a
Weronika na zawsze odcisnęła Jego twarz
w naszej
pamięci.
Jest
Miasto.
Na zawsze
we mnie
został
biały kamień pamięci
z Via
Dolorosa.
Uciska mi
serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz