niedziela, 18 lutego 2018

Tajemna mowa ptaków





Pod dachami kościołów wysokich,
Gdzie głos Ziemi dla Nieba dojrzewa,
Gdzie się rodzą samotne obłoki,
Tam ma dusza ptasim głosem śpiewa.

Tam zaklęte drzemią w ptasich górach
Moje wiersze jeszcze nie wyklute,
Tam się święci w promienistych piórach
Słowo proste jak najprostszy smutek.

Gdy milczącym opowiadam wzrokiem
Słowa ważne dla mojego życia,
W ludzkiej trwodze, w skupieniu głębokim,
Ptaki jasne wychodzą z ukrycia.

Żar to ptaki, czy aniołów dzieci,
Którym włosy boski wiatr rozwiewa?
To nieważne, kiedy do mnie leci
Ten głos cichy, co im w sercach śpiewa.

Ten głos, którym na skroś przenikają
Ludzi uschłych jak drzewa umarłe,
Daje życie. Ludzie wypuszczają
Z serc swych pędy, słowa swe niezdarne.

Do tych ptaków, do anielskich dzieci
Lecę myślą w zadumania porze,
Po te słowa, którymi poeci
O wiosennym śpiewają wieczorze.

W mowie ptaków tajemnej odkryłem
Duszy mojej cząsteczkę niedużą.
Część ich mowy. Dobrze, że zdążyłem
Przed ostatnią pod Niebo podróżą.

Nowe Campo di Fiori?




Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.
Cz. Miłosz
  
Dziś już są inne owoce,
większe i słodsze niż wtedy,
i ludzie bardziej beztroscy –
choć nie wiem, jak to wymierzyć.
Nauka słodzi nam frukta,
kolory im daje i kształty,
i czyni człowieka pięknym,
że dusza jest nieprzydatną.

Czy kiedyś Giordano umarł
w obronie nauki? Wątpię.
Myśl jego była chaosem
poglądów, zbiorem różności
jak lombard, w którym i nowe,
i stare masz do wyboru,
lub targ, gdzie ryba marchewce
i szynce mówi bondziorno.

Patronem dzisiejszych czasów
może być bez wątpienia,
gdy Boga wypada wyśmiać,
znieważyć wszystkich dokoła.
I bez refleksji go kupi
każdy turysta na Campo,
a czarny przekupień doda
różę za euro dla pani.


Za murem wciąż giną ludzie.
Wystarczy zerknąć w gazetę,
tablet otworzyć czy smartfon,
by się zanurzyć w cierpieniu,
na które są obojętni
pijący kawę, pod Bruna
ciężkim spojrzeniem. Nie zrobią
niczego więcej w swym szczęściu.

To nic, że radość ich krucha.
Wszak oni tego nie wiedzą,
że może to ich nieszczęścia
kometa za chwilę przemknie
i zgaśnie, nim ktoś dostrzeże,
wzruszy się, bądź też zapłacze.
Gdy wkoło murów tak wiele,
nikt o nich nie chce pamiętać.

Kiedyś poeta był wieszczem,
często na kredyt u Żyda,
słowa swe tanio sprzedawał,
by spłacać odsetki sławy.
Dzisiaj w słów poplątaniu
nie umie już ujrzeć ducha
wśród starożytnych kamieni
i widzi stragan jedynie.

I mury wciąż nowe stawia,
granice wyznacza w poprzek,
głosy wysyła sprzeciwu,
listy sporządza proskrypcji.
A przecież miało być lepiej,
bez murów, więzów i barier
a wiersz miał sławić to piękno
które poetę wyraża.


Na ile słowo zostało
tym duchem, który nas budzić
co dnia powinien i wstrząsać
sumieniem, by nie usnęło
przed murem, za nim nieszczęście,
nawet gdy w drzemce jest pięknie,
a karuzela do nieba
może unosić w zastępstwie?

Nie będzie nowego Campo,
na którym inny poeta
refleksje o samotności
w obliczu śmierci napisze.

Wciąż kręci się karuzela
przy murze, bramie do getta,
gdzie śmierć. A ludzie z wysoka
strach swój chichoczą w jej ciszę.

piątek, 16 lutego 2018

Vide, cui fidis


Co należy poświęcić
ku pamięci
wybiórczej
wygodnej jak buty Blahnika
bym dzisiejszy
nie pamiętał pożaru mostu
tylko pożar tęczy
jak europejczyk
bym za zwieńczenie swych starań
miał Oscara

miast z oskomą przyjmować
honor

kogo należy oświecić
może dzieci
górnika
tępego robola

który żre i żąda od rządu
a i tak pieprzenie wszystko
od polskości wyjedzie
volkswagendeutsch
za chlebem

boże
czyż można głupszą klasę
kończyć
niż klasa polityczna
nasza

więc dlaczego
klaszcze klasa
pytających o Idę
nie stawiając pytania
gdzie i po co
idę

wtorek, 6 lutego 2018

Sonet dla Córki



By widzieć za horyzont tam gdzie gwiazda spada
Wyszłaś z domu Z Chagallem  i wielkimi ćmami
Nad dachy które Księżyc mają za sąsiada
Uleciałaś  w sukience haftowanej snami

Trzymająca za rękę marzenie  spełnione
Bojąca się ciemności i śmierci  przerażeń
Ożywiasz drugą dłonią  kolory uśpione
Do życia je wprowadzasz jak do domu marzeń

By wędrowcom służyły tak jak ty błądzącym
Po życiu i odcieniach jeszcze nieodkrytych
Swoim ptakom dodajesz ludzkie serca drżące
Swoich ludzi malujesz  miłością niesytych

Ty na zawsze spóźniona do nieważnych rzeczy
Opowiadasz  swym pędzlem zwykły los człowieczy

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...