By widzieć za horyzont tam gdzie gwiazda spada
Wyszłaś z domu Z Chagallem i wielkimi ćmami
Nad dachy które Księżyc mają za sąsiada
Uleciałaś w sukience haftowanej snami
Trzymająca za rękę marzenie spełnione
Bojąca się ciemności i śmierci przerażeń
Ożywiasz drugą dłonią kolory uśpione
Do życia je wprowadzasz jak do domu marzeń
By wędrowcom służyły tak jak ty błądzącym
Po życiu i odcieniach jeszcze nieodkrytych
Swoim ptakom dodajesz ludzkie serca drżące
Swoich ludzi malujesz miłością niesytych
Ty na zawsze spóźniona do nieważnych rzeczy
Opowiadasz swym pędzlem zwykły los człowieczy
Wyszłaś z domu Z Chagallem i wielkimi ćmami
Nad dachy które Księżyc mają za sąsiada
Uleciałaś w sukience haftowanej snami
Trzymająca za rękę marzenie spełnione
Bojąca się ciemności i śmierci przerażeń
Ożywiasz drugą dłonią kolory uśpione
Do życia je wprowadzasz jak do domu marzeń
By wędrowcom służyły tak jak ty błądzącym
Po życiu i odcieniach jeszcze nieodkrytych
Swoim ptakom dodajesz ludzkie serca drżące
Swoich ludzi malujesz miłością niesytych
Ty na zawsze spóźniona do nieważnych rzeczy
Opowiadasz swym pędzlem zwykły los człowieczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz