poniedziałek, 8 stycznia 2018

Niech sczezną poeci




Mało komu przydatni jak spróchniała ławka albo
krzywa latarnia o którą nie można się oprzeć
wyłażą ze swoimi kompleksami i pretensjami
by piskliwym głosem objawiać prawdy jedyne

Wcześniej długo studiują Torę i żywoty cezarów
Mitologią owinięci jak szalikiem od kaszlu
Załzawione okulary czyszczą nerwowo by nie być
posądzonymi o nadwrażliwość wszak wieszczą

i pomimo dyplomów albo i wbrew nim nie Piszą
o sprawach najważniejszych potykając się o progi
swoich małych mieszkań  miesiączki zrzędliwych żon
zamieniają rzędy liter na sznurki do bielizny albo wieszania

Czasami na rykowisku widzą samca z porożem
jak drzewo rozgałęzionym i dupa im się trzęsie
o swoje nędzne łanie które nocą pieścili
że zginą w lasu niebycie  uciekając jak głupie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...