sobota, 23 maja 2020

moje ciało


jest naczyniem połączonym
tkanką wielokrotnie tkaną we wzory
epok od neolitu przez rokoko po kubizm

chociaż
nie brakuje na nim łat cerowanych pośpiesznie
grubymi nićmi zszywanych części
ucho z palcem serdecznym

otrzymałem je jako łup powojenny
dlatego pachnie pacyfizmem
i leśną konwalią

moje ciało jest naczyniem liturgii
godzin odprawianych każdego ranka
od promienia słońca w oczach
po brzęczenie księżyca
w świętojańskim robaczku

jako naczynie robocze jest
częścią pracującego dnia
gdy zmuszam stawy by czerpały wodę
barki by unosiły na sobie świat
a nos wyczuwał niebezpieczeństwo

wieczorami stara się być częścią
rodowych sreber
naczyniem stołowym godnym
szacunku

naczynie kuchenne jest już tylko
dopełnieniem niechcianego losu

chociaż nie cierpi jest naczyniem
cierpienia wplecionym w krwioobieg
naczyń krwionośnych
w nich przepływa coś bezkształtnego
co przybiera kształt
we wszystkich jego wcieleniach
próbując odkształcić
unicestwić piękno

tylko dusza naczynia kuchennego
jeszcze stawia opór


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...