poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Pentameron



Obraz Erwina Sówki z Katowic

Pracuję pięć dni w tygodniu. Zaczynam w środku
pierwszego dnia, a kończę przed szabasowym wieczorem.
Nie stwarzam zieleni drzew ani dzikości zwierząt,
poszumu traw ni łagodnej pieszczoty ziół, wszystko to zastałem,
a światła wielkie i mniejsze mieszają moją świadomość
jak poranną jajecznicę życia.

Kiedy upływa wieczór i poranek, dzień piąty, na progu szóstego
nie mam już siły na miłość, którą nazywają seksem.
Nie stwarzam więc człowieka na swój obraz i podobieństwo.
Zresztą, mam już dorosłe dzieci, a moja żona, niczym Sara,
nie oczekuje aniołów, pukających do drzwi.

Pięć dni tyram w pracy, która ma pierwszeństwo
przed świadomością stwarzania. Codzienna harówka.
Chociaż się staram, to nie wiem nawet, czy wszystko
co czynię, jest dobre.

Urobiony jestem jak biblijny wół. I tak co tydzień.
Bez końca. Choć Bóg tylko sześć dni i święto do końca świata.
Stwarzając, stworzył stwórcę. Mnie! Mam Go wyręczać?
Patrzy kpiąco, jak tworzę swój świat?

Czyńcie sobie ziemię poddaną! 
Powtarzam po dziesięćkroć każdego dnia,
aż pierzchną wargi. Kiedy inni mają podaną
na talerzu, jak wystawne danie.,
orzę szponami ziemię,
by cokolwiek skiełkowało.

Koło kredowe mojego życia.
Biały pentagram w kole
strzeże mnie przed czarnymi myślami
nieskończonego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...