Za K.I. Gałczyńskim
Allegro cantabile
Proporce na wietrze furkocą
Gdy konwój limuzyn mknie nocą
Uwozi w sobie postać magiczną
Ciut może śmieszną w sumie tragiczną
Wymodelował go sam Geppetto
Zbyt późno stwierdził że to jest nie to
I duch się błąka po gwiezdnych łąkach
Dla swego ego umarł z miłości
Z tęsknoty wielkiej i w samotności
Ale ta miłość to wielka siła
I ego z duszą mu połączyła
Teraz konwojem zaczarowanym
Jedzie Pinocchio z miasta do miasta
Tęskniąca nacja czeka na stacjach
Śpiewa mu śliczne stare piosenki
Ksiądz błogosławi łaskocą dźwięki
Księżyc ma jego oblicze ranem
Płyną wciąż nocą Gruchają czule
dusza i ego No i w ogóle
Ale niestety co rano
Za nowogrodzką bramą
Konwój znika na amen
in saecula saeculorum
Wyimaginowany Dorożkarz
Wyimaginowana Polska
Wyimaginowany Prezydent
Wyimaginowany słoń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz