Świat
czarno biały a na nim anioły
razem
z wronami na lipie skulone
skrzydło
przy skrzydle bo gdy anioł goły
nawet
piekielne ciepło weźmie wronie
świat
rozdzielony na dwoje rozdarty
z
tej strony szaro jasność z drugiej strony
idzie
prababcia kijkiem płoszy czarty
dla
niej co zima czart ma postać wrony
ojca
znajduję jak przez rzekę brodzi
z
domu ucieka nieświadomy drogi
skręcone
członki w bólu babcia chodzi
jak
rosochaty konar końca drogi
jasnym
obłokiem płyną myśli mamy
zwijają
bóle w muśnięcia bandaży
jeszcze
głos brata pozostaje z nami
jakby
niepewny co mu się przydarzy
na
brzegach świata przycupły anioły
stróże
po ludziach których już tu nie ma
niepewne
losu bo gdy anioł goły
każda
go grypa do ziemi przyziemia
i
tylko wrony niezmienne od zawsze
jak
czarne myśli po głowie się snują
wuj
Jan je tylko jak gołębie głaszcze
wszystko
co żywe swym życiem szanując
ja
także życie nad wszystko wywyższam
gdy
coraz bliższy mego życia koniec
i
nawet wrony kocham gdy się ziszcza
gdy
po jesiennym snują się zagonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz