Noc
pulsuje skurczami strwożonych serc.
Sen
jest daleko, jak spełnienie obietnic.
Głos
kura rozrywa na chwilę ciemność nocy,
niby
błyskawicą, w świetle której rozpada się
okruchami
trzeci kielich obietnicy.
Jakże często „nie znałem tego człowieka”.
Wybierałem niewierność „in
Gallicantu”
bezrefleksyjnie jak muł.
Rzucano we mnie
kamieniem: „Na pewno i ty jesteś jednym z nich,
bo
i twoja mowa cię zdradza”, i uchylałem się,
wstydzący się bycia gorszym,
„nie z towarzystwa”, z
miasta na prowincji,
z robotniczej rodziny.
Nie słyszałem tego
przeraźliwego głosu we mnie,
choć przecież powtarzał
nieustannie:
„Powiadam ci, (…), nie zapieje dziś kogut,
a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz”.
Dumnie
wypinałem pierś, prężyłem ufryzowany grzebień,
nastroszony
kogut, piejący na refleksy odbitego światła,
symbol
bezmyślnej kopulacji z nierzeczywistością.
Życie
w swej łatwości uwodzi. W dziecięcości oszukuje.
Szedłem
za fałszywymi prorokami zwycięstwa.
Bawiłem
się słowami bez zobowiązań,
kwiatami
zła szeptanymi przez pokrętne umysły,
Po
latach, w ciemnicy Jezusa,
szukałem śladów, wydrapanych napisów na
ścianie.
Znalazłem
słowa „jednego ze sług arcykapłana,
krewnego tego, któremu Piotr odciął ucho, który
znowu zapytał:
«Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?»
I
nie zaprzeczyłem. I stało się jaśniej.
Droga
niewinności jest dla sprawiedliwych.
Droga
nawrócenia była dla mnie, kiedym
„wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał”
Wtedy
zapiał kogut we mnie i usłyszałem Jego głos,
i
zapytałem: "Panie, dokąd
idziesz?"
Odpowiedział
mi Jezus:
"Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie
możesz,
ale później pójdziesz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz