niedziela, 18 marca 2018

Golgota


Śmierć to samotność, teatr niemy, nawet jak wokół pełno widzów.
Strach w nim sufluje cicho słowa, więznące w gardle pożegnaniem.
I ból odejścia. Gdy już droga zakończy się na twej golgocie,
Zrozumiesz, że twa własna ręka przybiła twoje nogi, dłonie
I włóczni ostrzem w serce mierzy. Ból taki ciemny, że przesłania
Oczy i myśli. A świadomość twojego kiedyś zmartwychwstania
Jest obojętną. Kamień ziemi na życiu kładziesz, serce płonie
Jak Niebo.
Obok głos łagodny. Słyszę: „dziś ze mną będziesz w Raju”.
Żart to? Głowę do Niego zwracam: On w ciszy z życiem się rozstaje.
Okaleczony, król cierniowy, przebite krwawią stopy, dłonie,
Wykpiony prawdą. Wciąż umiera. Za tych co byli, co przywiodą
Tłumy za sobą, aby sądzić tych, co dla tłumów są przeszkodą.
Zgrzeszyłem pychą. Sądź mnie Chryste. Nazarejczyku, Żydów Królu.
Tylko ty możesz grzech wybaczyć, tylko Tyś ulgą w śmierci bólu.
Twe miłosierdzie ponad czasem. Wiem, bo je dłońmi dotykałem
Jak ślepiec - Tomasz. Ślad zostawiam. Bo „Com napisał, napisałem”.

Napisałem w Niedzielę Miłosierdzia 27 kwietnia 2014 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj

Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych:  Boże wysłuchaj m...