poniedziałek, 8 stycznia 2018
Stogi
stoją pękate
jakby pochłonęły wszystkie igły świata
cerkiewne modlitwy
zabłądziły w ich kopuły błędne dusze
rozwleczonych pagórków
stoją kolorowe
umarłymi kolorami minionej wiosny
zmieszanie barw błogosławieństw
w szarości
mumie traw
statki do muczącej wieczności
mlecznej
wypreparowane z życia
wiecznie żywe
pachną
wieczną wiosną
z martwych powstań
Uważam, że używane środki poetyckie muszą być odpowiednie do poruszanego tematu. W moim wieku, kiedy człowiek raczej nie przeżywa już erotycznie inspirowanych miłosnych, poetyckich uniesień do kobiety, kiedy napatrzył się, nazachwycał pięknem krajobrazu ojczystego, kiedy nawzruszał się po pachy różnymi codziennymi pierdołami, niewiele mu już pozostaje do opisania pięknymi słowami, używając wyszukanych, przez nikogo jeszcze nieodkrytych metafor. Takim tematem najczęściej jest powrót do dzieciństwa.
Ale kiedy chcemy pisać o sprawach dla nas współcześnie ważnych i uniknąć śmieszności, to trzeba dostosować język do tematu. Dla mnie ważne na dziś są zachowania społeczne. To pisanie najczęściej zahacza o tzw. poezję zaangażowaną ( w tym religijną), która gardzą „prawdziwi poeci”. Ja nie gardzę, nie będąc pewnie prawdziwym poetą. I pisząc o tych sprawach dzisiaj, trudno używać metafor, może nawet ich nadużywać. Bo to jest śmieszne. Jeśli stosuje się jakieś porównania, to może do minionych bohaterów, a nie do obłoku, który przypomina rycerza.
Inni, jak Agnieszka (wiem niewiele o jej wieku i stosunku do piękna otaczającego świata), bawią się słowami, szukając nowych rozwiązań językowych. Napisała genialną villanellę Mowlę, której nikt nawet nie próbował komentować. Naprawdę jest mało ważne, czy kot leży wzdłuż jezdni, spoczywając, czy w poprzek, kiedy zdechł. Czy nie zauważacie tego, pochłonięci szukaniem odstępstw od teorii o czystości poezji, której nauczyliście się w Akademii?
Jakież to ma znaczenie, czy użyję w swoim wierszu jakąś metaforę, czy nie, czy zastosuje środki typowe dla felietonu, czy dla poematu? Ważny jest efekt. Ja docieram ( a przynajmniej próbuję) z moim przesłaniem do moich czytelników, najczęściej niewyrobionych poetycko, dając im moją prawdę do przemyślenia. Agnieszka ze swoją genialną hermetycznością nie dociera nawet do was, prawdziwych poetów..
Agnieszka jest dla mnie poetyckim Kotem Schrodingera. Jak ten kot żyje w kwantowej superpozycji, tak ona w superpozycji poetyckiej. I tak jak kot schredingera jednocześnie mógł być żywym i martwym, dopóki nie otwarto pudla, w którym go zamknięto, tak Agnieszka jest jednocześnie jako poetka żywa i martwa, genialna i nijaka, dopóki nie otworzy się tego pudła, które zbudowała, dopóki nie rozszyfruje się wiersza, które napisała. Ja otworzyłem, i dla mnie jest genialnie żywa. Wy nawet nie próbowaliście otworzyć i tak jak dla wielu tu przypadków, nie wiecie do końca: jest ten i ów wybitnym poetą, czy nie jest? Mówią, że jest, więc pewnie jest. Towarzystwo go uznało, trzeba go uznać. A zasady Akademii można stosować wybiórczo. A czy kot leży na drodze czy spoczywa w pudle żywo/martwy, to w tym przypadku mniejsza sprawa.
Jak więc pisać? Jak kto chce. Byłe po polsku i nie głupio. A dla mnie jest ważne, by pisać o sprawach ważnych. Jeśli ktoś zachce zachwycić się pięknem szklanki wody, to ok., tylko nich nie czeka aplauzu powszechnego.
Ale jeśli zacznie pisać rozważanie poetyckie szklance wody dla Afryki, to już może mieć znaczenie. Więc podsumowując. Jak się pisze o polityce, to się na bok odkłada metafory, tylko rzuca (swoją) prawdę w twarz. I możecie sobie mówić, że to nie wiersz. I rozważać, co jest wierszem. Pozdrawiam.
Ps. na koniec dodam, że wiersz pt. „Mowlę” mógłby moim zdaniem nosić tytuł „Stworzenie Adama”, które Michał Anioł przedstawił w Sysktynie.
Agnieszka Gajdzińska Grądkiewicz
Mowlę
W foremce z piasku ssał deszcz drań z piasku,
chociaż nie było drania tam wcale,
wiatr go wygwizdał, wyżłobił – piastun.
Łapserdak żywcem brał się z obrazków,
ziarno do ziarna, aż zbierze dale:
w foremce z piasku ssał deszcz drań z piasku.
Mościł się w gruncie rzeczy w potrzasku,
lecz tak szczęśliwie, że w karnawale
wiatr go wygwizdał, wyżłobił – piastun.
Ulewa grała jak prysznic z płastug,
by wyschło miejsce, gdzie łajdak ma lec:
w foremce z piasku ssał deszcz drań z piasku.
Zjednany z chmurą, łożyskiem prasków,
ssak wchodził w postać. Wskaże ją palec;
wiatr go wygwizdał, wyżłobił – piastun.
Ty rzeźbo brzegów! Kaprys w nich, zwiastun
następnych kształtów. Lągł się, znikł, ale
w foremce z piasku ssał deszcz drań z piasku,
wiatr go wygwizdał, wyżłobił – piastun.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Psalm Pięćdziesiąty Piąty. Boże wysłuchaj modlitw, próśb mych nie odrzucaj
Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych: Boże wysłuchaj m...

-
Dwa wrogie plemiona zamieszkujące Polskę, ani myślą folgować w wojnie, która co dnia wkracza na wyższy poziom obelg, fałszywych mem...
-
Prolog Góry są wciąż te same, a tylko ja odszedłem I wielu innych po mnie. Cóż, że urosły drzewa I któreś pokolenie ptaków w n...
-
Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych: Boże wysłuchaj m...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz