Rozciągnięte ścieżkami wśród pól
rozwleczone za pługiem bruzdami
wciąż kiełkuje jak wiosenny ból
miejsce które w ciszy władnie nami
i urasta w tajemnicy łąk
pól ofiarnych gdy droga nieznana
tam powstrzyma ruch szalony rąk
ten którego twarz w miejsce wpisana
w zamroczeniu sen jakowy śnię
gdy przychodzą do mnie z darem łaski
widząc trwogę gdy kłos chwieje się
myśl na wietrze na wodzie odblaski
tam podnoszę ponad ziemię gest
by w kamienie wpisał się na wieki
bom drobiną w trzewi czasu jest
lecz w tym miejscu na zawsze człowiekiem
choć go nie ma na arkuszach map
pochowane po ludzi zakątkach
trwa to miejsce wśród codziennych spraw
piękne świętem jak czerwcowa łąka
Słowo oczywiste jak mama albo jedzenie
podawane do stołu z każdą nową potrawą
kupowane z każdym nowym samochodem i mikserem
przyswajane z każdym durnym big brawerem
i pokazem mody z Paryża lub Nowego Jorku
słowo budzące wzruszenie jak zapłakana twarz
małego dziecka któremu pomogliśmy oglądając telewizję
wyzwalające w nas ducha intelektu na myśl
o dziełach które były rewolucyjne choć czytamy "grochole"
muskające naszą skórę kremem o rewolucyjnej recepturze
udomowiliśmy rewolucję jest łagodna jak nasz pies
miliony trupów głód i pogarda sieroctwo i gwałty
to jedynie przypadek na wielkiej drodze postępu
naiwni
prawdziwa Rewolucja przyczaiła się jak morderca
w mroku braku myśli o Prawdzie
przyjdzie kiedyś po wyznawców rewolucyjnych kaszek na mleku
Biblia Tysiąclecia: Skarga na wrogów Jan Kochanowski: Obrońca uciśnionych, Boże litościwy Księga Psalmów Dzisiejszych: Boże wysłuchaj m...