zbliża
się
koniec
kolejnej epoki
nawet
tego nie zauważasz pochłonięty
zapominaniem
faktów niemiłych pamięci
historii
która
wyrzeźbiła jak wadi linie twoich dłoni
zanim
napiłeś się z nich wody
by
orzeźwić umysł
skleroza
dotyka mających
dawać
świadectwo
wiem
że śmieszą cię słowa
bądź
czujny dumny podejrzliwy wierz
choć
przychodzi jak złodziej a nie znasz
dnia
ani godziny
ale
nie śmiej się rankiem
jakby
nigdy
nic
gromadzisz
elektroniczne równoważniki
złota
które wybłyszczało
zanim
zobaczyłeś słońce
usiadłeś
w Jego cieniu
materialność
szafy z orzecha
muru
kładzionego rękami ziemi
wpisanych
w pergaminy hipotek
roztapia
się w elektronicznych atrapach
własności
czegokolwiek
skruszyłeś
w swoich dłoniach
opokę
rozsypując
piasek po niej
w
spotkaniach wszystkich ze wszystkimi
prosta
zastępowalność bliskich
związków
dzieci
z matką
i
ojcem
bóg
umarł
uwierzyłeś
w
śmierć
panicznie
boisz się
zmartwychwstania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz